Jak to się zaczęło w diecezji siedleckiej – artykuł z DK nr 50
NASZE ŻYCIE I RUCH KOŚCIOŁA DOMOWEGO*
W Ruchu światło- Życic jesteśmy od piętnastu lat, a więc od pierwszego roku powstania Domowego Kościoła. W 1973 roku nasz wikary ks. Jerzy Zychora zaproponował nam udział w tzw. wczasach religijnych w Krościenku. Bardzo nam to odpowiadało, gdyż czuliśmy potrzebę jakiegoś czynnego uczestnictwa w życiu Kościoła.
Ja wcześniej zetknęłam się z życiem wspólnoty studenckiej przy kościele św. Anny w Warszawie. W ciągu sześciu lat studiów korzystałam z wykładów dla studentów, m.in. raz w miesiącu wykładał ks. Prymas Wyszyński. Pochodzę też z rodziny, w której była bardzo żywa wiara i pobożność, w której jest kilka powołań kapłańskich i zakonnych.
Mój mąż Józef wyniósł z domu bardzo prostą pobożność, a w czasie nauki szkolnej i studiów sprawy wiary niewiele zajmowały miejsca w jego życiu. Bóg jednak czuwał nad nim i chronił od zła.
Przez pierwsze lata małżeństwa nasze życie religijne nie odbiegało wiele od życia przeciętnych katolików. Brakowało nam jakiejś formacji duchowej potrzebnej zarówno w życiu rodzinnym, jak i w pracy zawodowej (nauczycielka i lekarz). Czytaliśmy stale „Tygodnik Powszechny” i „Znak”, ale tam nie znaleźliśmy wskazań do życia codziennego, w kazaniach też ich było bardzo mało. Wówczas zetknęliśmy się z Ruchem Światło-Życie, który był odpowiedzią na nasze potrzeby i zaproszeniem do współpracy. Urzekła nas osobowość o. Franciszka Blachnickiego i to co nam przekazywał. Było to wszystko tak jasne, logiczne i ujmujące naszą rzeczywistość chrześcijańską oraz narodową w sposób całościowy. Stanowiło program i styl życia, który przyjęliśmy za swój. Radość stanowiła rekolekcyjna wspólnota i odkrycie wspólnoty Kościoła, a także możliwość tworzenia takich podobnych grup w parafii, opartych na więzach duchowych.
Wszystkie hasła: Żywy Kościół, Nowy Człowiek, Nowa Kultura, Nowa Wspólnota, diakonia, leiturgia itp. były dla nas wielkim odkryciem i zarazem przeżyciem. Mimo, że pierwsze rekolekcje Kościoła Domowego nie miały jeszcze takiego programu wypracowanego jak obecnie, dały nam wiele. Przeżyliśmy je głównie jako wejście w Ruch Światło-Życie. Pierwsza próba prowadzenia kręgu rodzin w naszym mieście, choć trwała ponad rok, nie powiodła się. Krąg rozpadł się, a my byliśmy załamani. Mimo tego trwaliśmy w Ruchu, jeździliśmy na zjazdy do Centrali.
Po raz drugi byliśmy na oazie letniej w Przysietnicy z diecezją łódzką, już jako animatorzy. Ponownie założony krąg i kilka następnych w naszym mieście i diecezji trwa do dziś.
Do większych naszych przeżyć w Ruchu należała oaza rzymska w 1979 roku. Bliskość Ojca św., zwiedzanie miejsc świętych, przeżycie wspólnoty Kościoła, kontakty z innymi ruchami odnowy posoborowej – to radosne chwile tej oazy.
Pięciokrotnie służyliśmy jako animatorzy na oazach letnich i wiele razy na ORAR. Jako pierwsi oazowicze w diecezji automatycznie zostaliśmy parą diecezjalną. Przez wiele lat ruch w diecezji istniał w zalążku, aż dopiero w latach osiemdziesiątych w większych miastach powstały nowe kręgi, których jest już ponad 30. Nasze rodziny wyjeżdżały na rekolekcje do Krościenka lub do innych diecezji: łódzkiej, lubelskiej, białostockiej, katowickiej i chełmińskiej. Od dwóch lat mamy własny ośrodek rekolekcyjny w Bobrownikach k. Dęblina. Organizujemy też liczne ORAR w Leśnej Podlaskiej a dawniej w Kodniu. Gościliśmy też w naszej diecezji pary
francuskie z END i trzykrotnie siostrę Jadwigę. Siostra Jadwiga to odrębny rozdział w naszym Kościele Domowym. Gdyby nie Jej posługa i szczególny charyzmat ta gałąź Ruchu mogłaby mieć zupełnie inny, niezgodny z wolą Założyciela Ruchu, kształt. Nie byłoby bowiem takiego kontaktu z END, korzystania z ich osiągnięć, wymiany doświadczeń itp. Siostrę Jadwigę zna większość rodzin i bardzo Ją kocha. My szczególnie wiele Jej zawdzięczamy.
Trudności, jakie napotykaliśmy w pracy na terenie diecezji to brak księdza moderatora kręgów rodzin, brak własnego ośrodka rekolekcyjnego, nie zawsze przychylny stosunek księży proboszczów do Ruchu. Część rodzin nie wyjeżdżała na rekolekcje letnie, mają oni trudności z pełnym zaangażowaniem i wprowadzeniem zobowiązań w swoje życie, wiele takich rodzin odchodzi.
Jak zmieniło się nasze osobiste życie i rodzinne pod wpływem przynależności do Ruchu Światło-Życie? Życie nasze nabrało głębszego sensu, intensywności i zabarwienia. Będąc zaangażowanym w przekazywaniu innym założeń Ruchu należało samemu pracować nad sobą i ciągle się kontrolować. Nie przychodziło to łatwo, zbyt wielkie było obciążenie pracą zawodową, obowiązkami rodzinnymi, pracą w Ruchu a także stan zdrowia nie zawsze sprzyjał skupieniu się na własnych sprawach. Z każdym rokiem jednak, po kolejnych przeżyciach rekolekcyjnych dojrzewaliśmy i umacnialiśmy się na obranej drodze. Ruch nam daje coraz więcej w sensie formacyjnym, a więc pogłębia nasze życie wewnętrzne. Niewątpliwie nasze osiągnięcia dzięki Ruchowi (wymieniając krótko) to: – zrozumieliśmy jaka winna być nasza relacja do Boga, jaki jest sens naszego człowieczeństwa, – nauczyliśmy się modlić, modlitwa jest naszą pierwszą potrzebą, — pokochaliśmy słowo Boże i nim staramy się żyć, — odkryliśmy działanie Ducha Świętego, odczuwamy Jego pomoc, — umocniła się jedność w naszej rodzinie, nasz syn, obecnie student, należy do Ruchu Światło-Życie i do KWC, — swoją pracę traktujemy jako służbę drugiemu człowiekowi, — pokochaliśmy Eucharystię, liturgię i sakramenty święte, czujemy się odpowiedzialni za swoją parafię, środowisko pracy, Ojczyznę, Kościół, — czuwamy nad właściwą hierarchią wartości w życiu codziennym, — należymy do KWC, do Ruchu Obrony Życia, pogłębiliśmy pobożność maryjną, oddaliśmy się w macierzyńską niewolę Maryi, włączyliśmy się w życie parafii (ruch trzeźwościowy, czuwania modlitewne, praca charytatywna i inne), — przekazujemy wartości duchowe wyniesione z Ruchu w pracy wychowawczej z młodzieżą (wychowanie w poszanowaniu dla życia, w prawdzie, w trzeźwości itp.), — jesteśmy pełni radości i pokoju.
W naszym środowisku, mimo że jest niewiele kręgów rodzin, lecz ich istnienie razem z grupą młodzieży oazowej stopniowo oddziaływuje na mentalność ludzi i ich postawy społeczeństwa.
Jesteśmy wdzięczni Panu za Ruch Światło-Życie, za wszystkich ludzi, którzy stanęli na naszej życiowej drodze. Chwała Panu!
Elżbieta i Józef Korpyszowie
z diecezji siedleckiej
* Artykuł pochodzi z czasopisma Domowy Kościół List do Wspólnot Rodzinnych Nr 50 z lutego 1991 roku. Źródło: Archiwum Główne Ruchu Światło-Życie