… I oddały mi je na wychowanie
Jako młoda dziewczyna dokonałam kilku aborcji, gdyż prowadziłam bardzo rozwiązły tryb życia. Po skończeniu studiów zostałam skierowana do pracy w liceum w niewielkim miasteczku. Tam ustatkowałam się, poznałam męża i zaczęłam normalne życie. Konsekwencją dokonanych aborcji było pięć kolejnych poronionych ciąż. Byłam przekonana, że już nigdy nie urodzę dziecka. W jakiś sposób wiedziałam, że sama zgotowałam sobie taki los i nie mogę obwiniać nikogo za brak potomstwa. W końcu zdecydowałam się wraz z mężem na adopcję.
W tym czasie jedna z moich uczennic wyznała mi, że jest w ciąży i nie będzie jej przez kilka dni w szkole, gdyż zamierza usunąć dziecko. Zaproponowałam jej pomoc w postaci wyjazdu do mojej rodziny, gdzie z dala od swego środowiska może urodzić dziecko, które potem, jeśli będzie chciała, może oddać mi do adopcji lub na wychowanie. Dziewczyna zgodziła się. To była pierwsza taka sytuacja. Potem w ciągu kolejnych trzech lat takich przypadków było jeszcze cztery. Wszystkie dziewczyny urodziły swoje dzieci i oddały mi je na wychowanie. W ten sposób Pan Bóg dał mi łaskę czwórki wspaniałych dzieci.