Ruch Światło-Życie – diecezja siedlecka
ks. Marek Boruc

Ks. Marek Boruc – księga pamięci

KSIĘGA PAMIĘCI

opatrznoscboża | opatrznoscmatwy.gniezno.opoka.org.pl
Dzisiaj tj. w niedzielę odczytałem informację o śmierci ks. Marka. Trwając w nadziei zmartwychwstania zanoszę modlitwę do Boga, prosząc dla Niego o dar zbawienia. Mam nadzieję, że wielu oazowiczów w Polsce w tych dniach będzie trwać na modlitwie. ks. Adam- diecezja gnieźnieńska

02 grudzień 2007 – 21:35:53


Krzysztof
Pożegnanie. Z wielkim smutkiem przyjęliśmy informacje o śmierci księdza Marka. Byliśmy razem na trzecim stopniu Oazy w Rzymie. Wspaniały człowiek, ksiądz i moderator całym sercem oddany dla Ruchu. Pozostajemy w głębokim żalu a jednocześnie otaczamy go naszą modlitwą. Krzysztof

02 grudzień 2007 – 21:27:00


najmłodszy z Celińskich
Zapewne wszystkim, którzy myślą o Śmierci Księdza Marka ciśnie się na myśl wiele słów; słów podziękowania za Dar Obecności w ich życiu. Ten Ksiądz wychował pokolenia, na Jego Oazach rodziły się miłości, Oazowe Które później Błogosławił przy Ołtarzu Pańskim. Dzięki Niemu dokonywały się cuda w ludzkich Sercach, dzięki Tej Postaci życie każdego z Nas, Nas-Oazowiczów zmieniało się, stawało się wartościowsze i Każdy z Nas może powiedzie, że Zawdzięcza Mu sporo. Ksiądz Marek zawsze starał się gromadzi ludzi, poczynając od tych Najstarszych kończąc na Najmłodszych, zawsze z Otwartymi ramionami witał każdego na różnych rekolekcjach, tulił do swej Ojcowskiej piersi i mobilizował do pracy. Jednak tym razem nie zobaczymy już Tych otwartych rąk zapraszających do siebie mimo to zgromadźmy się licznie i towarzyszmy Mu w Jego Ostatniej Drodze. Księże Marku Dziękuje Tobie za Oazę za mój drugi Dom.

03 grudzień 2007 – 23:31:55


Józef z Łukowa
Przed chwilą wróciłem z mszy św. koncelebrowanej przez kapłanów z Łukowa i okolic w Kolegiacie łukowskiej w intencji śp. Ks. Marka Boruca. W homilii wygłoszonej przez Ks. Grzegorza Suchodolskiego, padły takie słowa, że każdy z nas tu obecnych mógłby dać piękne świadectwo o Ks. Marku, pragnę wyrazić swoje, rodziny, i nie tylko. Swoją wdzięczność za kapłana wielkiego serca i ducha, wspaniałego spowiednika, i wychowawcy młodzieży, za cudowność Oaz, które prowadził. Osobiście dziękuję za szczególną postawę sprzeciwu Ks. Marka wobec stanu wojennego i jego brutalności, jaka okazała się jeszcze przed jego ogłoszeniem. Ks. Marek napiętnował „gorliwość” łukowskiego SB za co wiele godzin spędził na komendzie MO w Łukowie. Ks. Marek był wielkim czcicielem Błogosławionych Męczenników Podlaskich, będąc na ich beatyfikacji dał temu wyrazy wielkiej radości. Niech zatem przez naszą modlitwę i wstawiennictwo Błogosławionych Męczenników Podlaskich, Ks. Marek dostąpi pełni Bożego Miłosierdzia, aby nadal radował się pełnią Bożego Królestwa i jak najhojniej pomagał nam przyjść tam gdzie łez i śmierci już nie będzie. Dniem swojej śmierci wskazał nam na Maryję i orędzie fatimskie.

03 grudzień 2007 – 23:28:54


chomik
Ks. Marek – patrząc teraz to była charyzmatyczna postać. Pamiętam też pewne wydarzenie na KODAM-ie w Leśnej… wtedy dzięki Szefowi spojrzałem inaczej na siebie, życie i wiarę… wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło… Bogu niech będą dzięki za tego kapłana – Oazę Matkę.

03 grudzień 2007 – 22:57:57


aleksander
Ks. Marek Boruc pozostanie w mojej pamięci jako gorliwy, ofiarny i zaangażowany w sprawy Kościoła kapłan – moderator, bez reszty oddany Kościołowi żywemu. Jego osobę i posługę w Ruchu Światło – Życie odczytuję jako dar łaski Bożej dla całego Ruchu i szczególnie dla Kościoła Siedleckiego. Wierzę, że ten ostatni etap Jego ziemskiej drogi, tak bardzo naznaczony krzyżem, w sposób szczególny włącza się w ofiarę odkupienia Pana i dlatego mam ufność, że od Pana odbiera wieniec chwały. Dziękuję Bogu za Księdza Marka

03 grudzień 2007 – 22:10:49


Hania
Ksiądz Marek towarzyszył mojemu wzrastaniu, nie tylko duchowemu, ale i fizycznemu. Trafił do Łukowa, gdy byłam kilkuletnim dzieckiem, a teraz mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że to, kim jestem, zawdzięczam w dużej mierze również i Jemu. Wiele wspólnie przeżytych oaz, Szkoła Animatora, i ta w pierwszej edycji dwuletnia, i te liczne dwu-, trzydniowe… Jako Przyjaciel rodziny towarzyszył i w tych radosnych, ale jeszcze bardziej i w trudnych chwilach życia mojego i moich bliskich. Zawsze można było odczuć Jego wielkie zatroskanie. I teraz, w czasie bardzo trudnym dla mojej rodziny, na początku listopada, po śmierci mojej mamy, przekazywał zapewnienia o modlitwie i wyrazy współczucia. Gdy sam już tak bardzo cierpiał, wciąż pamiętał o innych. Księże Marku, dla Ciebie już spełniły się słowa tak często w Leśnej rozbrzmiewające „Wieczne Alleluja zaśpiewamy”, chociaż wciąż pamiętam, co w związku z nimi kiedyś powiedziałeś. I to też się w Twoim życiu spełniło. Dziękuję Księże Marku za tak wiele, do zobaczenia….

03 grudzień 2007 – 19:40:17


mateusz
Alleluja. X. Marek prowadził do zrozumienia i ukochania Liturgii. Myślę że w czwartek w katedrze słowem najczęściej rozbrzmiewającym powinno być ALLALUJA

03 grudzień 2007 – 19:11:13


kinder
„Gdy się miało szczęście, które się nie trafia. Czyjeś ciało i duszę całą, a zostaje tylko fotografia – to jest to bardzo, bardzo mało.” Dziękuję, że byłeś!

03 grudzień 2007 – 18:06:50


Gosia
Jako wikary w Przemienieniu w Łukowie udzielał mi Chrztu Świętego, potem po wielu latach spotkaliśmy się w oazie. Było to człowiek, który prawdziwie miłował ludzi, kochał na nas patrzeć, na to jak wzrastamy, jak się zmieniamy. Przeżyliśmy kilka oaz, KODAM, DSA. Niezwykły czas. Myślę że nawet jeśli nie każdy z nas jest jeszcze związany z Ruchem, to w pamięci pozostaną te chwile, pozostanie, to co nam zostawił, w nas ukształtował, pozostały te przyjaźnie, które rodziły się dzięki Niemu. „Szefie”- dziękuję!!

03 grudzień 2007 – 17:34:08


Doron
Byłam z ks. Markiem na 3 oazach, KODAL-u i całej szkole animatora. Zawsze uważałam, że jestem wychowana na jego nauce. To, co najbardziej mnie zadziwiało, to że on tak bardzo przyciągał do siebie młodych ludzi. Okazuje się, że najbardziej przyciągają ci, którzy potrafią wymagać, od siebie i od innych – tak jak ks. Marek. Chyba najlepszym uczczeniem jego osoby będzie wprowadzanie w życie tego, czego uczył.

03 grudzień 2007 – 12:37:08


agazan
Pożegnanie Z ogromnym smutkiem i żalem przyjęłam wiadomość o śmierci ks. Marka. Powracają wspomnienia o Oazie drugiego st. w Leśnej, O KODAMie i o całej Szkole Animatora. Wielki Człowiek – Wielka Strata. Otaczajmy Go swoją modlitwą. Agnieszka

03 grudzień 2007 – 07:56:59


nowaczka
Na oazach w Leśnej zaczęło się wiele dobrych rzeczy w moim życiu. To ksiądz Marek ukształtował we mnie Nowego Człowieka. Nauczył wrażliwości na ludzi, słowo, sztukę i piękno przyrody … A jak się potrafił głośno śmiać … Pamiętam odprawę na II stopniu po przejściu przez Morze Czerwone, jak uderzał siedzącego obok Wojtka M. w nogę i nie mógł się uspokoić ze śmiechu A o sobie mawiał do przerażonych oazowiczów przyjeżdżających pierwszy raz do Leśnej „Nie ma nic straszniejszego nad mój bazyliszkowy wzrok!” I do każdego zwracał się po imieniu – nawet gdy widział kogoś pierwszy raz… Dziękuje Bogu za dar spotkania z tym Wielkim Człowiekiem !

04 grudzień 2007 – 23:14:35


basia
Wreszcie Cię MIŁOŚĆ ogarnęła całego.

04 grudzień 2007 – 20:09:11


marta
W Liturgii wszystko powinno być autentyczne. Tego uczył ks. Marek. Ale uczył również autentyzmu w życiu. Notatki, które robiłam jeżdżąc na szkołę animatora, wciąż pomagają mi poznawać siebie. „Co nie zapisane, nie istnieje” Teraz już wiem co to oznaczało. Dziękuję.

04 grudzień 2007 – 19:44:41


Ania
Księże Marku! też skończyłam na zamiarze odwiedzenia Ciebie. Mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze taki czas kiedy odwiedzinom nie będzie końca. Mówimy o pokoleniu JP II, a chyba nie przesadzę, że będąc pokoleniem JP II w skali polskiej, czy światowej, my z Łukowa możemy powiedzieć, że jesteśmy pokoleniem MB – Ks. Marku Ty też nas kochałeś, a kochając stawiałeś wymagania. Dziękuję.

04 grudzień 2007 – 18:12:38


dara
„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym, wśród tandety lśniąc jak diament być zagadką, której nikt nie zdąży zgadnąć nim minie czas” – tego właśnie nas ks. Marek uczył – stawiać sobie jasne wymagania pośród otaczającej nas łatwizny i tandety, nawet, gdybyśmy mieli być niezrozumiani. I sam taki był – konsekwentny i pełen miłości, choć nie zawsze zrozumiany. Trzeba było odgadnąć w nim tę zagadkę, dojrzeć niesamowicie głębokie wnętrze. Dziękujemy, księże Marku, że zachęcałeś nas do zdobywania szczytów, a nie do pozostawania w dolinie!

04 grudzień 2007 – 17:03:33


jacek
Jest wiele rzeczy, które dla Szefa były charakterystyczne, które zapamiętam jako coś (dar?) od Niego.
– Namiot Spotkania. Ciężkie chwile przeżywałem na samą myśl o wczesnym wstawaniu i klęczeniu (?) na stołeczkach w Leśnej, do których nijak początkowo ciało nie dało się nagiąć przez pełną godzinę. Za długo. Patrzenia na Sakrament, do którego realnej obecności ks. Marek wielką uwagę przywiązywał, szybko stawało się za mało. Nigdzie indziej, przez tyle lat bycia na rekolekcjach, nie było tak dobrego czasu jak ten właśnie. Dzięki Ci za to wielkie! Twoje chrapanie podczas któregoś z namiotów naprawdę mnie poruszyło. I za to też dzięki.
– przywiązanie do Piękna. Jak dbałeś o szczegóły, jakaś nowa tablica, potem lampiony, które na stałe weszły do dekoracji . Wyobrażam sobie Ciebie jak siedzisz w Trzynastce i wklejasz wieczorem reprodukcje ikon na zakładki do lekcjonarza. Nieraz i niejednemu oberwało się za niewyrafinowany gust, złe dobranie barw, niewspółbrzmiące dźwięki; czasem chodziłeś i to koszule kazałeś włożyć w spodnie, to ganiłeś za nie uprasowany garnitur, za nie wypastowane buty. W liturgii to samo r11; uczyłeś ideału. O sztuce w ogóle nie wspominam. Było ciężko; było warto – zapewniam.
– uczyłeś patriotyzmu. Rano gazeta (wiadomo jaka: rbo rzetelnie podaje wiadomościr1;. Nawet nie wiem, czy nie zmieniłeś w tej mierze gustu). Powtarzałeś nieraz, że mamy być dobrymi fachowcami w tym co robimy, dla Polski. Może zbyt mało myślę o Ojczyźnie, Twoje słowa pamiętam jednak dobrze. – nie byłeś łatwy w obyciu, sam wiesz. Nie wiem czy jednak wiesz, myślę że tak, że poprze to byłeś tak bardzo wyjątkowy. Ten mocny charakter r11; zgadza się, podśmiewaliśmy się z tego czasem r11; tak bardzo stworzył rSzefar1;. Nie wyobrażam sobie tego inaczej.
– o poczuciu humoru wiele by mówić. O informacjach podsłuchanych podczas wysiadywania w toaletach dowiadywaliśmy się słuchając Twoich nigdy nie zapomnianych kazań (spisałeś? A uczyłeś że to co nie zapisane tego nie mar1;. Trzeba było spisać!). Żartom Twoim dorównać trudno.
– czasem brałeś za ręce i długo wpatrywałeś się prosto w oczy. Czasem sytuacja ta była trudna do zniesienia, trudna do zakończenia. Kto komu patrzy teraz tak długo w oczy?
Szefie drogi, mieliśmy Cię wkrótce odwiedzić. Naprawdę to planowaliśmy. Wiem, że cierpiałeś z samotności; zbyt rzadko okazywałem, że byłeś mi bardzo bliski. Bardzo wiele Ci zawdzięczam, bardzo wiele.

04 grudzień 2007 – 17:00:38

elwis
2 KODAMy, 4 lata DSA, kilka oaz. To był bardzo dobry czas dla mnie w którym szef uczył modlitwy, celebrowania liturgii. Dziękuje za to wszystko. Dzięki składam jeszcze za jedną rzecz. Zaszczepienia we mnie pasji do historii sztuki. Najpierw oaza III st. w Leśnej a potem w Rzymie, gdzie uczył patrzeć i smakować dzieła wybitnych artystów i poznawać przez nie Boga. I to mi zostało i ukierunkowało. Dziękuje serdecznie ks. Marku!!! Do zobaczenia!!!

04 grudzień 2007 – 15:00:25


Aga
Księże Marku, dziękuję za wspólnie przeżyte rekolekcje III stopnia, ORDW, za wiele innych spotkań; zawsze miałeś czas i dobre słowo. Twoje wymagania, choć czasem trudne, teraz, po latach owocują w moim życiu. Niech Jezus, Pan i Zbawiciel przyjmie Cię w Wiecznym Królestwie. Do zobaczenia!

04 grudzień 2007 – 11:43:49


hana
Szefie, dziękujemy, wspominaj nas przed Panem, przyjdzie czas i my dołączymy do Wielkiej Oazy w Niebie. Oczekuj nas, jak czekałeś, gdy zaczynał się każdy z turnusów i pytałeś wtedy: „czy czujesz już bluesa tej oazy? „Niech Matka Najświętsza, którą tak umiłowałeś, poprowadzi Cię w najpiękniejsze zakątki Raju. Do zobaczenia!

04 grudzień 2007 – 11:12:14


Wierzejka
„Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą…” Kiedy wspominam ks. Marka widzę WIELKIEGO CZŁOWIEKA, który swym ogromnym sercem ukochał każdego z nas. Zawsze podziwiałam go, że znał nas wszystkich po imieniu. Dla mnie był jak ojciec – potrafił skarcić kiedy trzeba, pocieszyć i postawić człowieka do pionu! Dla mnie każde spotkanie z nim było wspaniałą lekcją życia. A Leśna była dla mnie drugim domem. To on rozkochał mnie w tym miejscu, dzięki tej swojej wrażliwości na piękno I nie zapomnę nigdy tego, jak kiedyś w Leśnej położył się na tym swoim wielkim brzuchu i turlał się ze śmiechu Cudowny obraz… Dzięki Ci Boże za takiego Cudownego Człowieka i za dar spotkania z NIM!!!

05 grudzień 2007 – 22:38:22


Gosia
Każdy na pewno ma wiele wspomnień z szefem, pamiętam, gdy na jednej sesji DSA byłam muzyczną-chyba pierwszy raz u szefa- zaczęłam śpiewać pieśń na wejście- procesja nie wchodzi- skończyłam pieśń, a Szef na cały głos „wreszcie skończyłaś-Gośka co to za pieśń?!”- brzmiało z końca sali. Potem wziął mnie na rozmowę w jaki sposób przygotowywać pieśni- na kolejnej sesji miałam osobny wpis w indeksie- „Bardzo dobra posługa muzyczna”. Ks. Marek kochał liturgię!!! a ja pokochałam ją dzięki Niemu

05 grudzień 2007 – 18:52:48


ula
„pokoju dar wśród życia dróg, przychodzi już władać Bóg. Królem Bóg.” Księdza Marka pamiętam jako Bożego człowieka o złotym sercu, całym sercem oddanego dla Ruchu. Potrafił milczeć i śmiać się jak nikt inny. Dziękuję za Twoją obecność.

05 grudzień 2007 – 14:44:46


basiawalczak@op.pl
Nigdy nie należałam do OAZY, tak się jakoś ułożyło, że zawsze w biegu nie mogłam na nic zdążyć. Byłeś kimś bardzo ważnym w życiu bliskich mi osób. Zazdrościłam młodszemu bratu, że może zwracać się do Ciebie, jak do ojca. Mnie wystarczyło odwagi, by zaprosić Cię na swój ślub i prosić o pobłogosławienie naszego małżeństwa. Pamiętam naszą dorosłą rozmowę. Chociaż minęło od tamtego czasu ponad 25 lat, staram się realizować, co mi przekazałeś. Dziękuję Ci za to. Dobrze że dane było nam się spotkać. Jeszcze raz dziękuję. Basia

06 grudzień 2007 – 19:33:17


Marcin | www.solideo.pl
Dziękuję ze mi pokazał właściwą Drogę na moim 1 stopniu Oazowym w Leśnej dużo mi dał Tak Mi będzie go brakowało

06 grudzień 2007 – 17:01:55


mostek
Księże Marku, tak mocno jak się Ciebie bałem, tak dzisiaj dziękuję. Byłeś dla mnie bardzo ważny, bo wiele Ci zawdzięczam. Szkoda, że Cię nie odwiedziłem. Do zobaczenia, proszę o modlitwę.

06 grudzień 2007 – 14:55:49


ada69
Nikt nie zapadł nam tak głęboko w serce, przez to że wiele razy dostaliśmy ”po głowie” ,ale jednocześnie nikt nie dał nam tyle ciepła. Mówiliśmy swoje wyznanie wiary: jeden jest Szef, jedna wiara jeden chrzest. Nikogo innego od tego czasu nie nazywaliśmy szefem. Po czasie oazy młodzieżowej poszliśmy na studia, założyliśmy rodzinę. Wydawać by się mogło, że zapomnieliśmy oazę. Ale odczuwaliśmy brak czegoś ,co nadaje życiu głębszy sens. Niepokój serca ustąpił, gdy powstał krąg Domowego Kościoła ,i tam trafiliśmy. W czasie mszy. św. w Kolegiacie w Łukowie stałam z Agnieszką ( jesteśmy razem w kręgu),która powiedziała, że czuła by się nie na miejscu i byłoby jej źle gdyby teraz nie była w Domowym Kościele. Myślę, że nie bylibyśmy na swoim miejscu. Dziękujemy księże Marku, że dzięki Tobie teraz jesteśmy na swoim miejscu. Ada i Darek

06 grudzień 2007 – 09:12:33


Ks. Leszek
W takich chwilach jak ta odkrywa się całe bogactwo osoby, która już odeszła. Tak wiele Ci zawdzięczam ks. Marku. Moje dojrzewanie do kapłaństwa w oazie, u Twego boku, doświadczanie wspólnoty i piękna liturgii zwłaszcza tej w Leśnej. Chwile spędzone na rozmowach w 13 były czymś bardzo cennym. I znów kiedy odwiedziłem Cię w Kotuniu na nowo zatęskniłem, by duch oazowy nigdy we mnie nie wygasł, bo swoim życiem pokazywałeś, że to nie krótka przygoda, ale styl całego życia. Dziękuję za twoją obecność, za to, że byłeś jak ojciec!!

07 grudzień 2007 – 19:56:02


michał
Zawdzięczam Ci bardzo dużo…Kto wie kim byłbym teraz gdyby nie TY..Tęsknię za wspólnymi oazami, szkołami animatora. Teraz będę tęsknił jeszcze bardziej……….

15 styczeń 2008 – 21:23:04


robert k
Poniżej powiedziano już dużo… dla mnie był kochającym Ojcem. Tak po prostu.

11 luty 2008 – 22:52:13


Aneczka
już rok mija od kiedy wśród nas nie ma Księdza Marka Boruca. Jednak mocno doświadczam tego, że z tej śmierci życie tryska. Ufam, że wstawia się w modlitwach za Ruch w Diecezji Siedleckiej, a my gorąco modlimy się za niego i sercem i pamięcią jesteśmy ciągle wdzięczni za dobro i przybliżanie do Boga przez Ruch Światło-Życie

01 grudzień 2008 – 08:07:37


polbank | Kredyty
Pozdrowienie dla diecezji!

29 maj 2009 – 18:08:51