Ruch Światło-Życie – diecezja siedlecka
RekolekcjeRekolekcje wakacyjne Domowego KościołaŚwiadectwa uczestników rekolekcji

Świadectwo z rekolekcji

Agnieszka:

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!

Mam na imię Agnieszka i wraz z mężem Marcinem oraz dwoma naszymi synkami: Stasiem i Ignasiem uczestniczyliśmy od 28 czerwca do 13 lipca 2023 r. w rekolekcjach II stopnia OR w Bobrownikach, jako animatorzy, jako ludzie poszukujący, pragnący miłości i obecności Bożej. Choć minęły już dwa tygodnie od zakończenia rekolekcji i wróciliśmy do „normalności- rzeczywistości”, to chcemy podzielić się z Wami, tym czego doświadczyliśmy w rekolekcyjnym czasie, a były wzloty i upadki…  w końcu 16 dni, to czas nie tylko modlitwy, czytania Słowa Bożego, Jego słuchania, adorowania ale też czas wielu wątpliwości i zmagań, które pojawiły się zarówno przed wyjazdem na rekolekcje, jak również po pierwszym dniu naszego pobytu w Bobrownikach.

Strach, niepewność, niskie poczucie własnej wartości, a przede wszystkim grzechy, sprawiały, że nie do końca umiałam  otworzyć swoje serce i pozwolić Bogu  sterować moją codziennością, za bardzo dążyłam do realizacji swoich planów i brakowało mi całkowitego zaufania w Bożą Opatrzność. Pan Bóg jednak w swojej wierności i delikatności, w pierwszym dniu zmagań rekolekcyjnych szepnął mi do ucha jedno słowo „JESTEM” i powtarzał to słowo przez kolejne dni, pozostawiając w moim sercu poczucie, że jest ze mną pomimo wszystko – ale to odkrywałam małymi kroczkami. Przeprowadzał mnie, nasze małżeństwo, przez piękny i trudny czas… Czas adoracji, która w naszym przypadku trwała całe 33 minuty, (gdzie wszystkie małżeństwa uczestniczące w naszej Oazie, miały tylko 20 minut)… Czas małżeńskiej randki (Dialog Małżeński), podczas której uświadomiłam sobie, że mój mąż jest idealnie skrojony bym ja była święta… Czas Drogi Krzyżowej, w trakcie której mogłam przeprosić Boga oraz mojego męża za moje – nasze grzechy, zaś dźwięk przybijanych gwoździ do Krzyża, to „dźwięk” moich grzechów, przybijających Jezusa do Krzyża… Czas Paschy i odnowienia Chrztu Świętego oraz Czas Sakramentu Pokuty – Oczyszczenia.

Najtrudniejsze doświadczenie dotknęło nas w przeddzień wyjazdu – zakończenia oazy, kiedy to zarówno mnie jak i mojego męża dopadło poczucie beznadziejności i ciągłego wykorzystywania przez innych (również najbliższą rodzinę). Jak z karabinu maszynowego bombardowały nas myśli, które sprawiały, że zatracaliśmy owoce rekolekcji. Poprosiliśmy księdza moderatora o odprawienie Mszy Świętej w naszej intencji, bo wiedzieliśmy, że bez łaski i pomocy Bożej nie damy rady, a nie chcieliśmy zaprzepaścić dotychczasowego czasu rekolekcji. Kiedy po Eucharystii, zostaliśmy z mężem w Kościele by zawierzyć Jezusowi to wszystko co mamy w sercach, w pewnym momencie poczuliśmy na swoich ramionach dłonie pary prowadzącej, która widząc nasze zmagania, przyszła nam z pomocą, z modlitwą wstawienniczą. Całą sobą czułam jak zalewa mnie fala pokoju i ukojenia, czułam, że moje patrzenie na to co działo i dzieje się w naszym życiu zostało złożone na ręce naszego Ojca, że Bóg działa i pozwala mi odpocząć w sobie.  Eucharystia i modlitwa wstawiennicza sprawiły, że poczuliśmy moc, nabraliśmy odwagi, bo – co trzeba podkreślić- rekolekcje nie rozwiązały naszych problemów ale dały nam narzędzia i siłę do walki, o świętość naszego małżeństwa i naszej rodziny.

I na koniec tzw. „wisienka na torcie” – słowa księdza moderatora, które najbardziej przemówiły do mojego serca „To jak żyjemy wynika z tego Kim żyjemy”.

Za wszystko niech będzie CHWAŁA PANU!!! 

Marcin:

Mam 43 lata. Przyjechałem na  te rekolekcje, by  spojrzeć na moje  dotychczasowe życie poprzez rozważanie słowa Bożego, modlitwę, dzielenie się z innymi  moim życiem i czerpanie od innych. Przyjechałem spojrzeć na moje dzieciństwo i młodość, na ostatnich osiem lat w małżeństwie z moją ukochaną żoną Agniesią, siedem lat ojcostwa (ukochani synkowie: Staś – 7 lat, Ignaś – 5), na 5 lat w Domowym Kościele.

Byłem kiedyś jak Eliasz, który nie miał już sił, ale Bóg dał mu kopa, by się podniósł oraz pokarm dzięki któremu mógł iść dalej.

Byłem (i często nadal jestem)  jak Abraham, który zamartwia się o przyszłość.

Byłem jak Niewierny Tomasz, który pchał się z paluchami do ran Pańskich by uwierzyć.

Byłem jak zwiadowcy Izraelscy, którzy stojąc  u bram Ziemi Obiecanej nie mieli dość odwagi, by podjąć walkę.

Bardzo dotknęło mnie świadectwo jednego z uczestników rekolekcji, który opowiedział o swoich zwycięskich zmaganiach z brakiem wiary („ ja nie chcę tu być”)

Proszę cię Boże:

  • bym stawał się wojownikiem, który walczy, bo  wierzy w To o co walczy, a nie najemnikiem walczącym za żołd cudów.
  • bym stawał się człowiekiem bardziej świadomym swojej grzeszności. Bym  nauczył się spowiadać bardziej z braku miłości, niż przekroczenia prawa.
  • bym stawał się  „odpowiedzialnym synem” w relacjach z Tobą i ludźmi. Bym Stawał się lepszym mężem i ojcem.
  • bym nie był wilkiem pośród wilków. („Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki” – Łk 10,3).
  • gdy będzie mi brakować wiary, bym umiał się kierować postawą wiary.

Chwała Panu!

Agnieszka i Marcin Parafia św. Teresy w Siedlcach