Ruch Światło-Życie – diecezja siedlecka
Rekolekcje śródroczneŚwiadectwa uczestników rekolekcji

Świadectwa z ORAR II w Bobrownikach

Nie wyście Mnie wybrali lecz ja was wybrałem.

W dniach 29.05-02.06.2024 r. w Bobrownikach przeżywaliśmy ORAR II stopnia. Były to nasze drugie rekolekcje formacyjne. Na rekolekcje jechaliśmy po rocznej posłudze animatorskiej by zobaczyć co dało się zrobić lepiej.

Podczas Oazy II stopnia omawiane są głównie zasady DK oraz rola animatora w kręgu. Wspaniała Para animatorów Magdalena i Grzegorz Wojdatowie pokazali nam, że bycie parą animatorską to nie przymus czy obowiązek a powołanie. Wypełnianie codziennych zobowiązań formacyjnych ks. Franciszka Blachnickiego dla małżeństw  to drogowskazy, które nie są nieosiągalne i zarezerwowane dla wybranych a dla wszystkich, pokrzepiła nas na duchu i umocniła by do tego jeszcze bardziej dążyć. Rekolekcje był to wyjątkowy czas, spędzony z rodziną i ze wspólnotą. Był czas na modlitwę, katechezę, dzielenie się życiem, wspólny śpiew i zabawy. Był to dla nas czas zatrzymania się, zwolnienia tempa, spotkania się ze współmałżonkiem, dziećmi, no i oczywiście z Panem Jezusem. Za ten czas Bogu niech będą dzięki.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Oaza Rekolekcyjna Animatorów Rodzin IIo była drugą w moim życiu oazą. Powiem szczerze, że jadąc do Bobrownik nie spodziewałem się, że te rekolekcje zmienią moje spojrzenie na niektóre kwestie.

My w Domowym Kościele jesteśmy od niedawna, w zasadzie kończymy 4 rok formacji, z czego dwa pierwsze byliśmy pilotowani. Z tego powodu, mimo tego, że był dopiero początek czerwca, nasz Krąg był już po wyborach pary animatorskiej na następny rok. Rok wcześniej moja żona i ja zostaliśmy wybrani i szczerze mówiąc do tej pory nie rozumiałem, dlaczego nasze losy w taki sposób są kształtowane.

Pierwszego dnia rekolekcji rozważaliśmy fragment Słowa Bożego zawierający zdanie „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”. Od tego wszystko się zaczęło. Kiedy nasi animatorzy tłumaczyli nam sens naszej posługi, jako animatorów kręgu dotarło do mnie, że Duch Święty tak pokierował naszymi losami rok wcześniej, że to właśnie my dostaliśmy szansę pociągnięcia naszego Kręgu do Boga. Zrozumiałem wtedy, że na tamtą chwilę było to najlepsze, co mogło spotkać nas, ale też nasz Krąg. Z jednym małym „ale”. Pan Bóg do nikogo nie przyjdzie nie proszony. Będąc animatorami staraliśmy się bardzo dobrze przygotowywać do spotkań, brać udział w inicjatywach parafialnych, trochę aranżować różne akcje, jednak dopiero na oazie pojawiło się pytanie, czy aby na pewno zrobiliśmy wszystko tak, jak należy? Czy byliśmy otwarci na Ducha Świętego? Szansę dostaliśmy, ale czy ją w pełni wykorzystaliśmy?

Na początku tego roku katechetycznego, kiedy miałem problem z namiotem spotkania w pewnym momencie stwierdziłem, że Pismo Święte będę czytał od początku. Pierwszy rozdział Księgi Rodzaju znamy wszyscy, przypuszczam, że sporo osób byłoby w stanie wyrecytować go z pamięci. Jednak dopiero podczas tego namiotu spotkania zrozumiałem, że Bóg tworzy dla nas nowy świat każdego dnia. „Na początku Bóg stworzył…” kiedy się budzimy, aż po „…siódmego dnia Bóg odpoczywał” kiedy kładziemy się spać. Taki świat dostaliśmy również wtedy, gdy zostaliśmy wybrani na animatorów, osoby, które ożywiają.

Niezwykłe było dla mnie to odkrycie. Zgadza się, to my, jako członkowie dokonujemy wyboru, ale będąc jedynie narzędziami Ducha Świętego. To Duch Boży kieruje nami tak, aby wybór kolejnej pary był dla nas najlepszy. Do dzisiaj nie wiem, czy to my przyczyniliśmy się do pociągnięcia naszego Kręgu do Pana Boga, czy zostaliśmy wybrani, żeby nasz krąg nas do Boga pociągnął.

ORAR IIo był przeżyciem, które zapamiętam do końca życia. Dopiero na tych rekolekcjach zrozumiałem, choć pewnie nie w pełni, sens bycia animatorem, rolą, jaką takie osoby pełnią w Kręgach i zadaniach, jakie przed tymi osobami stoją. Wiem już, co powinienem poprawić w swojej posłudze następnym razem, jak powinienem postępować i jakie cechy powinienem w sobie rozwinąć.

Przed wyjazdem na rekolekcje było sporo trudności. Mamy małe dzieci, więc musimy się liczyć z opieką, nasz starszy syn ma królewskie podniebienie, więc nie zawsze wszystko będzie jadł, samochód odmówił posłuszeństwa, poza tym samo to, że mamy jechać na rekolekcje. Tym bardziej, że rekolekcje formacyjne leżą w zobowiązaniach Domowego Kościoła, co mnie od samego początku mocno buntowało.

A po tym ORARze? Mam cichą nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się pojechać na rekolekcje dwutygodniowe. Bardzo bym chciał, żeby były prowadzone w taki sam sposób, z takim samym zapałem i autentycznością, jak ta oaza. Chociaż już teraz wiem, że nawet, jeżeli nie będą, to będzie to najlepsze, co może się nam przydarzyć. Tylko, czy będziemy na to odpowiednio otwarci?

Chwała Panu!

Z Panem, M&M’s Borsa